Katiusza i granat moździerzowy. Niebezpieczne odkrycia pod mostem i na polu uprawnym

Patrol rozpoznania pirotechnicznego dwukrotnie interweniował, badając znaleziska – w każdym przypadku znalezione wojenne artefakty były niebezpieczne. Zaczęło się od zalegającego pod mostem w Rudzińcu granatu moździerzowego, wyciągniętego przy pomocy linki z magnesem neodymowym, a zakończyło na katiuszy, wyoranej na polu w Gierałtowicach.

 
Do pierwszego odkrycia doszło w piątek po południu.

Około godziny 16.00 przy ul. Kanałowej i Gliwickiej w Rudzińcu pracownicy oczyszczający rzekę zgłosili ujawnienie przedmiotu przypominającego, jak to określili, pocisk przeciwlotniczy. Na miejsce udał się ekspert z dziedziny materiałów wybuchowych, broni i niewybuchów – aspirant Dominik Polak z KMP w Gliwicach. Na czas zabezpieczenia niewybuchu wytyczono strefę bezpieczeństwa i wyłączono z użytkowania most oraz przyległą drogę. Nasz pirotechnik rozpoznał w znalezionym wojennym artefakcie granat moździerzowy 82 mm, uzbrojony – informuje podinspektor Marek Słomski, oficer prasowy KMP Gliwice. Do kolejnego ujawnienia powojennych pozostałości doszło dzień później.


W sobotę na polu w Gierałtowicach znaleziono pocisk rakietowy. Na podstawie tego, że zgłoszenie przyjęto od przejeżdżającego polnymi drogami kierowcy quada, można uznać, że rolnik, który wyorał pocisk, do tej pory nie miał świadomości zagrożenia

– dodaje Słomski.

I tym razem na miejsce wezwano aspiranta Dominika Polaka, który stwierdził, że znalezisko jest bardzo rzadkie – najmniejsza katiusza BM-8, do tego kompletna, z zapalnikiem, przez Rosjan nazywana katiuszą, a przez Niemców stalinorgel (organy Stalina). Tą nazwą określano wszystkie typy radzieckich wyrzutni: BM-8 kalibru 82 mm, BM-13 kalibru 132 mm i największe BM-31 kalibru 310 mm – przekazuje oficer prasowy.

Z uwagi na oddalenie od zabudowań nie było konieczności ewakuacji mieszkańców. Niewybuchy zostały zabrane przez wojskowych z batalionu saperów i zneutralizowane.

(żms)/KMP Gliwice
fot. KMP Gliwice