Radni przeciwni śmieciowym podwyżkom i liczeniu od metra. Projekt Z. Frankiewicza przepadł

fot. archiwum 24gliwice

Rada Miasta w czwartek odrzuciła projekt uchwały przewidującej podwyżkę opłat śmieci. Równie ciekawa co wynik głosowania, jest zmiana układu sił w Ratuszu, na który widoczny wpływ miały wydarzenia regionalne, związane z wyborem szefa metropolii.

Głosowanie nad projektem uchwały tym razem przebiegło spokojnie. W sierpniu dyskusje nad niemal identycznym projektem zajęły radnym kilkanaście minut. Kością niezgody była nie tyle wymuszona zmianą przepisów unijnych podwyżka opłat za wywóz odpadów, ale przede wszystkim kwestia obliczania stawek metodą „od metra lokalu”.
Wówczas aż 12 radnych zagłosowało przeciw, co skutecznie uniemożliwiło przyjęcie uchwały. Prezydenci (oprócz Zygmunta Frankiewicza, szczególnie aktywny na sesji był wiceprezydent Piotr Wieczorek) musieli więc przełknąć gorzką pigułkę. Nie było jednak wątpliwości, że pomysł wróci pod obrady.

PROJEKT WRÓCIŁ – PRZYBYŁO GŁOSÓW NA NIE

W czwartek miało być inaczej, choć zaprezentowany przez Magistrat projekt uchwały i przewidzianych w nim stawek za wywóz odpadów właściwie się nie zmienił. Tymczasem prestiżowe głosowanie zakończyło się na niekorzyść prezydenta, a sprzeciw zaakcentowany został jeszcze silniej niż przed dwoma miesiącami – na „nie” zagłosowało 14 radnych.

[perfectpullquote align=”full” cite=”” link=”” color=”” class=”” size=””]Dla Koalicji dla Gliwic to bolesny policzek bo wymierzony – już po raz drugi – przez niedawnego, nieformalnego koalicjanta – Prawo i Sprawiedliwość.[/perfectpullquote]

Choć radni PiS sami zaprzeczają, wiele wskazuje na to, że za nagłym porzuceniem sojuszu stoi większa polityka. Koniec lata stał bowiem pod znakiem wyboru szefa Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii – związku metropolitalnego powołanego do życia przez rząd. Wielotygodniowe spory zakończyły się wyborem Kazimierza Karolczaka (politycznie przez lata związanego z SLD), samorządowcy odrzucili natomiast PiS-owską kandydaturę Adama Ostaleckiego (popieranego m.in. przez prezydentów Katowic, Zabrza i Knurowa). Zdaniem obserwatorów sporę rolę w dobiciu ostatecznego targu odegrał właśnie Zygmunt Frankiewicz. Robienie przez PiS kłopotów na lokalnym poletku, miałoby być więc dla prezydenta Gliwic „karą” za działania na gruncie metropolii.

Regionalne rozstrzygnięcia rezonują i prawdopodobnie będą rezonować też w odwrotnym kierunku. [perfectpullquote align=”full” cite=”” link=”” color=”” class=”” size=””]Przed czwartkowym głosowaniem nieoficjalnie mówiło się o naciskach „z góry” na gliwickich radnych PO, na to by umożliwili Frankiewiczowi przepchnięcie kontrowersyjnej uchwały.[/perfectpullquote]

Tak się jednak nie stało, a PO z małym wyjątkiem (Janusz Szymanowski wstrzymał się od głosu) zagłosowała jak dwa miesiące temu. Podobnie jednomyślni byli radni PiS i SLD. Wśród radnych KdGZF, wyłamał się jedynie Jan Pająk (wstrzymał się od głosu), pozostali członkowie prezydenckiego klubu głosowali za przyjęciem uchwały.

Czwartkowe głosowanie odbyło się niemal równo na rok przed wyborami samorządowymi i jest być może zapowiedzią ożywienia w dotychczas przewidywalnych i ospałych działaniach Rady Miasta. Ubolewać można, że status quo naruszyły polityczne przepychanki poza Gliwicami, a nie debata wewnątrz miasta. Z drugiej strony, wiele wskazuje, że kierownictwa partii nie powiedziały ostatniego słowa i możemy być świadkami interesującej samorządowo-politycznej jesieni.

Michał Szewczyk

Przypomnijmy projekt uchwały „o zmianie uchwały w sprawie wyboru metody ustalenia opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi oraz ustalenia wysokości tej opłaty” zakłada drastyczną podwyżkę opłat dla mieszkańców, którzy nie segregują odpadów (nawet o 163%). Podwyżki dotknęłyby jednak wszystkich, również tych, którzy odpady segregują. W tym przypadku ceny wzrosłyby o około 20%.
Skąd aż taki wzrost cen? Działania, które doprowadzą do 50% udziału odpadów zbieranych selektywnie w całkowitej ilości odpadów komunalnych, wymuszają unijne przepisy. W minionym roku poziom odzysku papieru, metali, tworzyw sztucznych i szkła w Gliwicach wyniósł zaledwie 23,6%. Rosną też koszty po stronie firmy zajmującej się wywózką (w Gliwicach jest to Remondis).
Od początku wątpliwości budzi jednak sposób obliczania opłat według metody „od metra lokalu”. Według części radnych jest on niesprawiedliwy. Nie śmiecą przecież metry kwadratowe tylko użytkownicy. Temat wróci pod obrady Rady Miasta prawdopodobnie w najbliższych tygodniach.